środa, 21 listopada 2012

Zioła...

Kupiłem sobie parę dni temu cukinię. Kierowany impulsem, wrzuciłem do koszyka. To teraz trzeba było coś z nią zrobić, żeby się nie popsuła. Cukinia zielona, to mi jakoś do głowy przyszły zioła. Prowansalskie.

Idąc tym ciągiem, przygotowałem takie składniki:

1 cukinia, średniej wielkości
2 garści kotletów sojowych, ugotowanych w wodzie z dodatkiem miso
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
zioła prowansalskie

Rozgrzałem olej na patelni i wrzuciłem na gorący tłuszcz cukinię, pokrojoną w dość grube plastry. Przysmażyłem trochę, ale tylko po jednej stronie - dla ciekawego efektu wizualnego. Wrzuciłem na nią cebulę, pokrojoną w dość duże kawały i poszatkowany czosnek. Przyprawiłem ziołami, dorzuciłem kotlety, podlałem niewielką ilością wody i przykryłem. Zostawiłem tak na średnim ogniu, żeby razem się dusiło, aż cukinia zrobi się miękka. Z jednej strony plastry się zbrązowią, dzięki czemu uzyskujemy bardzo ciekawy efekt wizualny - danie całe "namalowane" jest brązami i zieleniami, przenikającymi się i występującymi w wielu odcieniach. Kiedy było gotowe, podałem sobie razem z ryżem i surówką ze szpinaku (wiadomo - z sokiem z cytryny. witamina C, wchłanianie żelaza itp. zdrowotna gadka!)

Oto fotka pyszności z ziołami:



I powiem Wam, drodzy Czytelnicy i drogie Czytelniczki, że po tych ziołach (prowansalskich!) mi się naprawdę zrobiło nieźle...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz