Po ostatnim poście tak się zmęczyłem, że się chwilę zdrzemnąłem. No, ale pora się obudzić i blogować dalej. Zauważyłem, że każdy szanujący się weganin - bloger musi przedstawić swój przepis na hummus. Przepisów faktycznie jest tyle, co osób które hummus robią - podobnie jak z "tajemnicami zrobienia dobrego hummusu" - każdy i każda ma swoją. Przejdźmy więc do rzeczy.
składniki:
- cieciorka
- tahini
- cytryna
- czosnek
- oliwa z oliwek
- sól, pieprz
Cieciorkę zalewamy wodą i odstawiamy na około 8 godzin.
Odcedzamy z wody od moczenia i zalewamy nową wodą. Wstawiamy na ogień i gotujemy. Przyjęło się, że powinno się ją gotować 1 godzinę, ale ja gotuję trochę dłużej - robi się bardziej miękka i łatwiej ją miksować. Podczas gotowania na wodzie zbiera się taka nieładna piana - wyłapujemy ją łyżką i wyrzucamy.
Po ugotowaniu cieciorkę odcedzamy, przy czym zachowujemy wodę z gotowania (oto obiecana tajemnica dobrego hummusu!). Do tejże wody dodajemy tahini, czosnek, oliwę z oliwek i sok z cytryny. Nie podaję ilości. Musicie sami / same zdecydować ile wam czego pasuje. Niektórzy robią hummus z jedną łyżką tahini na kilogram cieciorki, inni na taką ilość wrzucą cały słoik.
Cały zestaw miksujemy, żeby powstała biała ciecz. Tą białą ciesz wlewamy do cieciorki i miksujemy. Dodajemy stopniowo - w zależności ile damy cieczy, nasz hummus będzie suchszy bądź wilgotniejszy. Jeżeli trochę przesadzimy, nic się nie stanie - hummus ma tendencję to wysychania i na drugi dzień będzie już ok.
tak wygląda hummus od razu po zrobieniu |
Na zdjęciu wyżej widać hummus w warunkach naturalnych, w towarzystwie kilkorga z jego naturalnych przyjaciół - kuskusu, kotletów z porem i surówki z różnych sałat.
A tutaj mamy wyjątkową okazję obserwować bardzo groźnego, dzikiego kota jaskiniowego, wyglądającego ze swojej jamy, w której wyczekuje na niczego nieświadome ofiary, które ku swojej zgubie zbłąkają się w jego rewir. Możemy zauważyć skupienie i przygotowanie do szybkiego, rozstrzygającego ataku.
Brak tahini od dawna skutecznie utrudnia mi zrobienie domowego hummusu. Menu, vegevege, zdrowa żywność? Gdzie polecasz kupić?
OdpowiedzUsuńDo ofiar Erwina występujących w jego naturalnym środowisku należą - szeleszczące papierki po cukierkach, muchy parapetowe i inne koty z kurzu :P
To zależy, gdzie mieszkasz. W Łodzi można dostać w miarę tani w składzie towarów kolonialnych, bądź w kuchniach świata. Vegevege też jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńErwinie, pamięć masz jak złota rybka! :)
OdpowiedzUsuń